18 stycznia – przemarsz ulicami Torunia

UWAGA, UWAGA!
W związku z jubileuszem 100-lecia Polskiego Czerwonego Krzyża zapraszamy wszystkich do inauguracji obchodów i przemarszu ulicami Torunia dnia 18 stycznia – w rocznicę podpisania Aktu założenia Polskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża. Spotykamy się o godz.11.50 przy pomniku Mikołaja Kopernika i ruszamy wprost pod pomnik gen.Józefa Hallera – wybitnego działacza i prezesa Polskiego Czerwonego Krzyża w latach 1920-1926. Członkom Polskiego Czerwonego Krzyża przypominamy jednocześnie o uregulowaniu składek członkowskich by z dumą i honorem świętować zacny jubileusz.

Las Katyński

19. Czy wiesz, że pracownicy Polskiego Czerwonego Krzyża dokonywali ekshumacji oficerów polskich zamordowanych w Lesie Katyńskim będąc jednocześnie odpowiedzialnym za stworzenie oficjalnych List Katyńskich?

Po wkroczeniu Armii Czerwonej na teren Polski, do sowieckiej niewoli dostały się tysiące polskich wojskowych i przedstawicieli inteligencji. NKWD umieściła ich w specjalnych obozach, uprzednio organizując selekcję na oficerów oraz podoficerów i szeregowych. Ci drudzy zostali przekazani nazistom i wysłani do Niemiec do przymusowych robót. Oficerowie trafili do obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.

Decyzję o eksterminacji polskich jeńców przetrzymywanych w obozach oraz więzieniach NKWD podjęto na najwyższych stopniach władzy sowieckiej. O wydanie zgody zabiegał przede wszystkim Ławrientij Beria, komisarz spraw wewnętrznych ZSRR, a pod wnioskiem podpisał się sam Józef Stalin. Jeńcy wywożeni byli partiami na miejsca egzekucji: z Kozielska do Lasu Katyńskiego, ze Starobielska do więzienia NKWD w Charkowie, z Ostaszkowa do więzienia NKWD w Kalininie. Ofiarą zbrodni katyńskiej padło 21 587 obywateli polskich – jeńców: 4421 z Kozielska, 3820 ze Starobielska oraz 6311 z Ostaszkowa, a także 7305 więźniów, trzymanych w więzieniach zachodnich obwodów sowieckiej Ukrainy i Białorusi.

Las Katyński 16 kwietnia 1943 r. Nad masowymi mogiłami. Pierwszy z lewej Kazimierz Skarżyński, obok dr Schebesta

„Jak grom z jasnego nieba spadła na nas wieść o zbrodniach dokonanych w Katyniu […]

tysiące rodzin pogrążyło się  w żałobie i bezdennej rozpaczy” – napisała Maria Tarnowska.

W tej trudnej sytuacji Polskie Państwo Podziemne poleciło przyjąć niemieckie zaproszenie dla Polskiego Czerwonego Krzyża do udziału w ekshumacjach oraz identyfikacjach zwłok, jednak pod warunkiem, że będzie się to odbywać w warunkach zapewniających możliwość obiektywnego sądu. Zadaniem PCK miało być ustalenie stanu faktycznego, bez pójścia na rękę niemieckiej propagandzie. Niemcy w tym czasie podjęli ostatecznie decyzję o przekazaniu ekshumacji w Lesie Katyńskim – Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi. Obawiając się jego odmowy, zastosowali – jak w wielu innych wypadkach – podstęp. 14 kwietnia rano w biurze ZG PCK zjawił się osobiście dr Grundmann i przekazał prezesowi Lachertowi ustne polecenie wyjazdu do Smoleńska 5 osobowej delegacji PCK, informując jednocześnie, że tymże samolotem wylatują z Krakowa pełnomocnik ZG PCK na Okręg Krakowski Stanisław Plappert oraz jego zastępca dr Adam Schebesta, a także delegowani przez ks. kardynała Adama Sapiehę przedstawiciele duchowieństwa. W razie odmowy grożono represjami.  „Prezydium Zarządu Głównego postanowiło wysłać do Smoleńska pięć osób w Warszawy, a mianowicie Komisję Techniczną w składzie czterech osób, która w razie potrzeby pozostanie na miejscu, oraz Sekretarza – członka Zarządu Głównego, pana Skarżyńskiego (…)”.

W instrukcji udzielonej członkom Komisji PCK, Prezydium Zarządu Głównego kategorycznie podkreśliło, że w imieniu PCK może występować jedynie Kazimierz Skarżyński. W ciągu krótkiego  czasu musiano wybrać „szkielet” Komisji Technicznej – w przypadku możliwych prac w Katyniu – ekipa ta miała zostać wzmocniona. Dyrektor Gorczycki wyznaczył do niej urzędników PCK z biur Zarządu Głównego i Okręgu Warszawskiego: rtm. Ludwika Rojkiewicza – jako kierownika, ponadto Jerzego Wodzinowskiego i Stefana Kołodziejskiego, lekarza dr. Hieronima Bartoszewskiego (zastępcę szefa sanitarnego na Okręg Warszawski PCK) oraz szofera Adama Godzika – pracownika fizycznego. Wszyscy oni jak napisał Kazimierz Skarżyński: „zgodzili się ofiarnie na natychmiastowy wyjazd do Katynia”. Członkowie Komisji Technicznej otrzymali adresowane imiennie pisma o następującej treści: „Zarząd Główny Polskiego Czerwonego Krzyża deleguje pana na podstawie poniżej przytoczonej uchwały do Smoleńska, w charakterze członka Komisji Technicznej (…)”.  W grupie krakowskiej – prócz Plapperta i Schebesty znajdowali się: ks. Stanisław Jasiński oraz dr med. Tadeusz Susz – Pragłowski – kryminolog, starszy asystent w Państwowym Zakładzie Medycyny Sadowej i Kryminalistyki w Krakowie. „Już przy odlocie – napisał Kazimierz Skarżyński – oraz w ciągu całego pobytu byliśmy formalnie otoczeni aparatami fotograficznymi i filmowymi, stanowiącymi istną plagę, z której zasięgu dosłownie nie można było wyjść”. Wydał on specjalne polecenie członkom PCK aby trzymali się razem, unikali tworzenia wspólnych grup z Niemcami, szczególnie przy fotografowaniu, nie siadali razem z nimi przy stole i nie wdawali się  w żadne niepotrzebne rozmowy. Miało to na celu uniknięcie pozorów współdziałania PCK z Niemcami. W Smoleńsku zakwaterowano ich w hotelu wojskowym.

Las Katyński 16 kwietnia 1943 r. Przy gablotach z dokumentami i przedmiotami wydobytymi z dołów śmierci. W drzwiach (tyłem) Kazimierz Skarżyński

16 kwietnia 1943 roku o świcie ks. kan. Jasiński odprawił w kaplicy szpitalika wojskowego w Smoleńsku mszę św. W intencji zamordowanych w Katyniu polskich oficerów. Następnie, po dwóch dniach zwłoki, grupę PCK zawieziono do Lasu Katyńskiego.  Jak się później przypadkiem dowiedzieli, opóźnienie to miało na celu wydobycie z masowych grobów – dla mocniejszego efektu – większej liczby zwłok. Dr Schebesta odniósł wrażenie wręcz teatralnego przygotowania na przyjazd Polaków terenu zbiorowych grobów. „Dookoła ustawiono wieżyczki dla kinooperatorów, maszty w flagami Czerwonego Krzyża, rozwieszono mikrofony, założono kable. „Stanęliśmy – napisał Skarzyński – jak skamieniali. Na trawie i mchu leżało wokół nas około 400 wykopanych już zwłok, a poza wielkim grobem widzieliśmy zarysy następnych. Jak  we śnie posuwałem się naprzód. Przeszło kilka minut, zanim ochłonąłem i przypomniałem sobie, że stoją przede mną konkretne zadania. Wątpliwości nie podlegało, że mamy do czynienia z egzekucją masową, wykonaną wprawną katowską ręką. […] Mundury polskie, odznaki, dekoracje, znaczki pułkowe, płaszcze, spodnie i buty były dobrze zachowane, pomimo kontaktu z ziemią i rozkładem. W głębi wykopanych głębokich jam znajdowały się dalsze warstwy trupów i sterczały z mocno zbitej ziemi czerepy, nogi, ręce lub plecy […]”.

 „Ojciec Jasiński, potwornie blady i bliski zemdlenia, wdział liturgiczne szaty i odmawiając modły za zmarłych, pokropił groby wodą święconą i posypał je przywiezioną z Polski ziemią. Uklękliśmy i zmawialiśmy wraz z nim modlitwy, podczas gdy Niemcy i grupa Rosjan patrzyła na nas w milczeniu. Zaraz po spełnieniu swego obowiązku ksiądz wstał, ale natychmiast upadł zemdlony” – pisał dalej Skarżyński. Nikt kto oglądał Las Katyński wiosną 1943 roku nie uwolnił się od tego widoku do końca życia. Córka Kazimierza Skarżyńskiego wspominała, jak – już w Kanadzie – ojciec mówił kiedyś o Katyniu przy kolacji i był tak przejęty, że zaczął się dusić i ze ściśniętego gardła nie mógł wydobyć głosu. Z Lasu Katyńskiego Polaków zawieziono do odległego o kilka kilometrów biura GFP, gdzie odbywały się oględziny dokumentów znalezionych przy zwłokach i gdzie urządzono niewielką ekspozycję. W Katyniu na razie miało pozostać trzech członków Komisji Technicznej  (Rojkiewicz, Wodzinowski, Kołodziejski). Pozostała delegacja PCK wróciła do Warszawy i Krakowa. 17 kwietnia 1943 r. Skarżyński złożył Prezydium ZG PCK sprawozdanie, po czym oświadczono, że władzom niemieckim w GG, że PCK jest gotów przystąpić do pracy w Katyniu i oczekuje na ich pisemne upoważnienie. Warto podkreślić, że stronie niemieckiej chodziło jedynie propagandę, PCK zaś o profesjonalne ekshumacje i jak najszybsze złożenie ciał ofiar w grobach. Jednym z przykładów nacisków Niemiec było wydanie broszury na temat zbrodni katyńskiej, której projekt wręczono prezesowi Lachertowi z żądaniem napisania do niej wstępu. Miała się ona ukazać w dużym nakładzie, rozpowszechniana być przez placówki PCK, a wpływy z jej sprzedaży miały zasilić konto PCK. Mimo bardzo trudnej sytuacji finansowej ZG znów oparł się tej propozycji, stanowczo sprzeciwiając się wydrukowaniu na okładce informacji o jakimkolwiek związku PCK z tym wydawnictwem.

Las Katyński, 16 kwietnia 1943 r. Członkowie PCK nad jednym z masowych grobów. W środku (w jasnym garniturze i kapeluszu) Kazimierz Skarżyński, obok por. Slowenczik

Ekshumację rozpoczął 29 marca 1943 r. prof. Buhtz ze swoim zespołem w składzie: 3 lekarzy sądowych, 2 chemików sądowych, 3 preparatorów i asystentów sekcyjnych, 2 fotolaborantów. Trzyosobowa póki co Komisja Techniczna PCK przystąpiła do pracy 17 kwietnia 1943 r. Do tej pory (przez trzy tygodnie) Niemcy wydobyli z dołów śmierci i wpisali na listy ekshumacyjne około 300 zwłok – leżały one niepogrzebane. Przy wyborze dalszych członków Komisji Technicznej musiano brać pod uwagę m.in. wymóg fizycznej wytrzymałości w warunkach stałego przebywania w skażonym powietrzu, w bezpośredniej bliskości masy rozkładających się zwłok. 19 kwietnia 1943 roku do Katynia przybyli: Hugon Kassur oraz Gracjan Jaworowski i Adam Godzik – pracownicy Zarządu Głównego i Okręgu Warszawskiego PCK. 28 kwietnia na miejsce dojechała ostatnia grupka Polaków: Stefan Cupryjak i Jan Mikołajczyk – urzędnicy ZG PCK oraz z Krakowa: dr Marian Wodziński st. Asystent z Państwowym Instytucie Medycyny Sądowej i Kryminalistyki oraz jego trzej pomocnicy sekcyjni: Władysław Buczak, Franciszek Król i Ferdynand Płonka. Od wyjazdu Kassura do końca ekshumacji pracowano w składzie 9-osobowym.

Należy zwrócić uwagę na bardzo skromne wyposażenie Komisji, którego nie udało się uzupełnić przesyłką z kraju. Szczególnie dotkliwie odczuwano brak gumowych rękawic (zabrano ich tylko 13 par) oraz gumowych butów (dysponowano tylko jedną parą). Polacy do 20 maja zakwaterowani byli w oddzielnym baraku we wsi Katyń, następnie zaś w lokalu szkoły wiejskiej przy stacji Katyń. Na wyniki ekshumacji z napięciem oczekiwali Polacy, zwłaszcza rodziny ofiar. Najpełniejszy i obejmujący całość sprawy raport opisywanych prac Komisji Technicznej w Lesie Katyńskim, zawarty został w opracowanym przez Kazimierza Skarżyńskiego w czerwcu 1943 roku – niemal bezpośrednio po zakończeniu ekshumacji. Było to: Sprawozdanie poufne o całokształcie udziału Polskiego Czerwonego Krzyża w pracach ekshumacyjnych w Katyniu pod Smoleńskiem, za okres kwiecień – czerwiec 1943 r. złożonym na polecenie Zarządu Głównego przez Sekretarza Generalnego Polskiego Czerwonego Krzyża – liczące 60 stron. Zakres prac prowadzonych przez Komisję Techniczną PCK obejmował: wydobywanie zwłok z pierwotnych mogił, obszukiwanie zwłok i oznaczanie ich kolejnymi numerami, oględziny zwłok i ustalenie przyczyn śmierci, grzebanie zwłok w nowych bratnich mogiłach, identyfikację zwłok na podstawie znalezionych dokumentów i przedmiotów.

Wiosną 1943 r. w Lesie Katyńskim ekshumowano ogółem zwłoki 4243 polskich oficerów. Warto podkreślić, że wszystkie czynności KT odbywały się pod nieustanną kontrolą funkcjonariuszy GFP. Praca 9 – osobowej grupki Polaków wykonywana przez wiele godzin dziennie (na ogół 10 godzin z 1,5 godzinną przerwą na obiad) w strasznym odorze bijącym z otwartych grobów i niepogrzebanych zwłok. Do 7 czerwca trwały prace wykończeniowe na tzw. cmentarzu PCK, składającym się z 6 uformowanych płasko bratnich mogił, w których złożono 4241 polskich oficerów, dbaj generałowie zostali pochowani w oddzielnych grobach. Na każdej mogile ustawiony został 2,5 metrowy drewniany krzyż; na najwyższym zawieszono, wykonany przez Polaków z blachy i drutu wieniec, z cierniową koroną z drutu kolczastego w środku i przybitym do krzyża orzełkiem, zdjętym z oficerskiej czapki. Po zakończeniu ekshumacji sprawa katyńska w ZG PCK skoncentrowała się na przebadaniu dokumentacji znalezionej przy zwłokach, opracowaniu w miarę możliwości pełnej listy ekshumowanych oraz wydaniu rodzinom ofiar świadectw zgonu.

Las Katyński, 16 kwietnia 1943 r. ks. kan. Jasiński odprawia modły nad masowymi mogiłami. Pierwszy z prawek Kazimierz Skarżyński

Nadsyłane z Katynia do ZG PCK listy ekshumowanych były przede wszystkim natychmiast wiernie odpisywane w Biurze Informacyjnym, przy czym każda strona odpisu zaopatrywana była w parafę osoby sprawdzającej jego wierność z oryginałem oraz pieczątkę Biura Informacyjnego PCK. Sporna kwestia pomiędzy Zarządem Głównym PCK a Niemcami dotyczyła tzw. spuścizny katyńskiej, tj. dokumentów i przedmiotów znalezionych przy zamordowanych. Władze GG zadecydowały o ich przekazaniu do dalszych badań w Państwowym Instytucie Medycyny Sądowej i Kryminalistyki, kierowanym przez Niemca dr. Wernera Becka. Pierwsza skrzynia z depozytami katyńskimi przywieziona została do kraju 12 maja 1943 roku – zawierała 376 kopert, trafiając do Oddziału Chemicznego Instytutu w Krakowie. Na jego czele stał dr chemii Jan Zygmunt Robel, a obsadzony był przez samych Polaków. Jak napisał Skarżyński, depozyty te: „Dla narodu polskiego przedstawiały bezcenny skarb, tak uczuciowo, jak i historycznie”. Całość materiałów z Katynia dostarczona została do Oddziału Chemicznego 28 czerwca 1943 r. poprzez Główny Wydział Propagandy rządu GG. Było to 9 dużych, drewnianych skrzyń oraz jedna mała, mieszcząca dokumentację przeznaczoną przez Niemców na planowaną ruchomą wystawę katyńską. Prace zespołu dr. Robla nad dokumentacją katyńską prowadzone były w ścisłym i stałym kontakcie z ZG PCK w Warszawie oraz kierownictwem krakowskiego Okręgu PCK.

Ratowanie dokumentacji katyńskiej

Polacy obawiali się, że Niemcy wywiozą skrzynie na zachód, dlatego też PCK wraz z AK prowadzili intensywne działania w celu przejęcia dokumentacji katyńskiej. Z ramienia PCK zaangażowany był w tę sprawę przede wszystkim dr Schebesta. Przygotowane zostały obite wewnątrz cynkową blachą skrzynie, do których miały być przełożone koperty katyńskie, po ich zalutowaniu planowano zatopić je w upatrzonym stawie. Schebeście udało się przy pomocy dr. Robla wnieść skrzynie do Instytutu Medycyny Sądowej, jednak w tym czasie Niemcy rozkazali natychmiast przenieść materiały z siedziby Oddziału Chemicznego do budynku Instytutu przy Grzegórzeckiej 16. We wszystkich powojennych relacjach i zeznaniach na ten temat mówi się o „niedyskrecji” jednego z pracowników  fizycznych Instytutu, przez którą Niemcy dowiedzieli się o planach przejęcia dokumentacji. 4 sierpnia 1944 roku skrzynie z depozytami katyńskimi zostały przez dr. Becka wywiezione do Zakładu Medycyny Sadowej Uniwersytetu we Wrocławiu, a jakiś czas przed otoczeniem miasta przez Armię Czerwoną, w początkach lutego 1945 r. przetransportowane do Radebeul koło Drezna i złożone w magazynie kolejowym. Przed wejściem wojsk sowieckich pracownik kolejowy – według wydanego na taką okoliczność rozkazu Becka – skrzynie spalił. Czy tak się rzeczywiście stało – tego nie wiemy.

Las Katyński, 16 kwietnia 1943 r. Nad zwłokami polskich oficerów. Pierwszy z lewej Kazimierz Skarżyński, pochylony dr Schebesta

2 sierpnia 1944 roku archiwum ZG PCK spłonęło wraz z całym gmachem, podpalonym celowo przez Niemców. Według Kazimierza Skarżyńskiego, spaliło się wówczas także tajne archiwum PCK z materiałami dot. Katynia. Jednakże w 1989 roku na strychu budynku Zarządu Wojewódzkiego PCK w Lublinie znaleziono ukryte odpisy list ekshumacyjnych przysłanych w okresie maj-lipiec 1943 r. z ZG PCK. Były to – do 2011 roku jedyne znane polskie listy z ekshumacji w Katyniu. Jednakże ks. prałat Stefan Wysocki w 2011 roku przekazał do Archiwum Akt Nowych dokumenty katyńskie otrzymane w 1977 r. od byłej kierowniczki Wydziału I Biura Informacyjnego PCK Jadwigi Majchrzyckiej, która przechowywała je w skrytce swojego mieszkania. Tajemnicą jest skąd i w jaki sposób dokumenty te otrzymała. Wiadome jest, że była ona żołnierze, AK, uczestniczyła w powstaniu warszawskim – po jego upadku znalazła się w Krakowie pełniąc funkcję kierowniczki filii Biura Informacyjnego PCK, wracając do Warszawy i tamtejszego archiwum  w marcu 1945 roku. Bez względu na to w jaki sposób przejęła część dokumentacji katyńskiej, należy podkreślić, że  wykazała się niezwykłą odwagą, wręcz bohaterstwem przechowując przez 30 lat materiały, troszcząc się o ich ratowanie nawet na łożu śmierci.

Skrzynie katyńskie

Temat skrzyń katyńskich zawierających rozmaite pamiątki po zamordowanych oficerach jest powtarzany od wielu lat. Warto zwrócić uwagę na wspomnienia rodziny Kazimierza Skarżyńskiego, która twierdziła, że jedna ze skrzyń została zabezpieczona w metalowym pudle i schowana w jeziorze.

Po wielu latach o temacie skrzyni katyńskiej w Krakowie wspominał działacz opozycyjny w PRL-u i profesor AGH Jan Sentek. Jego relację w 1991 roku nagrał Adam Macedoński, twórca Instytutu Katyńskiego. Profesor opisywał nieznaną przez lata akcję zorganizowaną przez żołnierzy AK, których celem było zdobycie rzeczy z Katynia przywiezionych przez hitlerowców. W ich ukryciu mieli uczestniczyć pracownicy krakowskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża.

W związku z relacją profesora Jana Sentka, Instytut Pamięci Narodowej zdecydował się wszcząć śledztwo poszukiwawcze. Na ich zlecenie, naukowcy z Akademii Górniczo-Hutniczej przebadali częściowo georadarem podwórko kamienicy Małopolskiego Oddziału Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża, jednak w pierwszym etapie badanie nie przyniosło pozytywnych rezultatów.

Jednakże, aby uznać badania za prawidłowe i kompletne, należy przeprowadzić je wykorzystując sprzęt o głębszym zasięgu. W toku zbierania różnego rodzaju wiadomości, Małopolski Oddział Okręgowy Polskiego Czerwonego Krzyża uzyskał informację, iż w latach osiemdziesiątych, bądź dziewięćdziesiątych, nawieziono dodatkowo od 1,5 do 2 m ziemi oraz gruzu na podwórzu, co dodatkowo utrudnia przeprowadzenie badań. Problematyczna jest również obecność skalniaka znajdującego się na tym terenie oraz zasypana studnia. Ponadto, duże pomieszczenie służące obecnie ratownikom MOO PCK jako skład sprzętu, dawniej było drewnianą szopą. Ze względu na ogromną ilość rzeczy, obszar ten został zbadany jedynie w dwóch miejscach, zaś metalowe pomieszczenie usytuowane w rogu ogrodu nie zostało sprawdzone w żaden sposób ze względu na zbyt duże zakłócenia związane z materiałem z jakiego jest stworzone.

MOO PCK aktualnie przygotowuje się do przeprowadzenia dalszych poszukiwań zarówno na terenie ogrodu, jak i we wszystkich piwnicach znajdujących się na terenie budynku, wyrażając zgodę na przeprowadzenie na terenie krakowskiego oddziału kontynuacji badań geologicznych jak i archeologicznych, oraz zadeklarował wszelką pomoc w ich prowadzeniu, oddając do dyspozycji ogród wewnętrzny, podwórko, piwnice – zgadzając się na gotowość naruszenia ziemi i architektury ogrodu.

Las Katyński, cmentarz PCK, czerwiec 1943 r.

Wszystko, a nawet dużo więcej, niż można było w tych warunkach dla polskich oficerów i ich rodzin zrobić – zostało wykonane. Skarżyński stwierdził: „Jedno jest pewne: z instytucji, które nad sprawą pracowały, tylko PCK nie może być posądzony i stronniczość. […] Jedynie PCK wraz z ekipą kryminologów prof. Robla w Krakowie zbadali sprawę naprawdę wszechstronnie, sumienną, dwumiesięczną pracą ekshumacyjną na miejscu i przeszło rok trwającym naukowym badaniem dokumentów w Krakowie. Jedynie im przyświecała czysta myśl czerwonokrzyska ignorowania wrogów i służenia prawdzie”.

Warto podkreślić, że udział uczestników Komisji Technicznej PCK w ekshumacjach katyńskich odbił się na całym ich życiu. Przesłuchania, prześladowania, aresztowania i ucieczki z kraju to rzeczywistość jaka spotkała czerwonokrzyskich bohaterów.

Ponadto, w czerwcu 1991 r. podjęto decyzję o wyjeździe do Charkowa, Katynia i Miednoje polskich ekspertów, którzy wzięli udział w ekshumacjach oficerów. Były one prowadzone w latach 1991 oraz w 1994 i 1995. We wszystkich ponownie uczestniczyli przedstawiciele Polskiego Czerwonego Krzyża.

Tak, o tamtych wydarzeniach mówi jedna z uczestniczek ekshumacji, p. Elżbieta Rejf – kierownik Biura Informacji i Poszukiwań w ZG PCK: „Sprawa katyńska to bardzo bolesny rozdział w pracy Polskiego Czerwonego Krzyża. Po wojnie do Biura Informacji i Poszukiwań PCK zwracały się rodziny oficerów i żołnierzy WP wziętych do niewoli we wrześniu 1939 r. Niestety, pomimo podejmowanych starań nie udało nam się uzyskać potwierdzenia ich losów. Umożliwienie mi jako przedstawicielowi PCK wzięcia udziału w ekshumacji mającej charakter prokuratorsko-śledczy odebrałam jako ogromne wyróżnienie dla mnie i naszej instytucji. Było to po 48 latach od odnalezienia w lesie katyńskim zwłok zamordowanych polskich jeńców wojennych. Prace Biura rozpoczęły się w dn. 25.07.1991 r. w Charkowie, a po 2 tygodniach w Miednoje. Żadne słowa nie oddadzą tego, co ujrzeliśmy po odkryciu dołów śmierci. Przestrzelone czaszki i kości, a wśród nich, mundury, czapki ze schowanymi medalikami z dedykacją, miniatury odznak, fragmenty listów od najbliższych. Chociaż zdarzały się momenty załamania, trwały one krótko. Zależało nam bardzo na tym, aby w określonym terminie wydobyć jak najwięcej szczątków ludzkich i przedmiotów, które znaleziono przy zwłokach. Na te informacje czekały rodziny w Polsce. Moją pracę kontynuowałam podczas następnej ekshumacji w 1995 r. w Miednoje.”

Flaga PCK w lesie katyńskim.

18  kwietnia 2004 r. ROPWiM (Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa) umieściła na ścianie „Poległym na Wschodzie” kościoła pw. św. Karola Boromeusza w Warszawie tablicę upamiętniającą członków Komisji Technicznej PCK pracujących w 1943 r. w Katyniu oraz jej przewodniczącego Kazimierza Skarżyńskiego.

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy PCK http://pck.malopolska.pl/

Szukamy pamiątek …

Uwaga, uwaga!
W ramach organizacji odchodów 100-lecia Polskiego Czerwonego Krzyża przypadającego na rok 2019 poszukujemy wszelkich pamiątek, zdjęć, dokumentów
(dyplomów, zaświadczeń itp.) dotyczących PCK. Szczególnie cenne dla nas są te z okresu II RP.
Eksponaty będą wykorzystane na wystawie 24.10 2019r. oraz w publikacji albumu. Wszystkich, którzy chcą i mogą nas wesprzeć w tej inicjatywie zapraszamy do biura przy ul.Jęczmiennej 10 lub kontaktu telefonicznego 56 658 30 60.

Polski Biały Krzyż i Polski Zielony Krzyż

18. Czy wiesz, że ruch Czerwonego Krzyża i jego założenia były źródłem do powstania służb sanitarnych służących rannym żołnierzom pod nazwą Polski Biały Krzyż i Polski Zielony Krzyż.

W stuletniej historii niepodległej Polski, pomoc rannym żołnierzom na różnych frontach wojennych niosły 3 organizacje humanitarne: Polski Czerwony Krzyż, Polski Biały Krzyż i Polski Zielony Krzyż. Polski Biały oraz Zielony Krzyż powstały w oparciu o założenia ruchu czerwonokrzyskiego z potrzeby niesienia pomocy poszkodowanym w czasie działań wojennych, tak żołnierzom jak i ludności cywilnej. Sposób ich zorganizowania i funkcjonowania wzorowany był na Polskim Czerwonym Krzyżu, a ich założyciele (Helena Paderewska i dr Henryk Gnoiński) znali Ruch Czerwonokrzyski, a nawet związani byli z naszą organizacją.


Znaczek wydany przez Pocztę Polską w 2004 r z podobizną Heleny Paderewskiej jako założycielki Polskiego Białego Krzyża.

Organizacja Polskiego Białego Krzyża powstała 2 lutego 1918 roku w Stanach Zjednoczonych w czasie I wojny światowej. Założyła ją Helena Paderewska, żona Ignacego Paderewskiego. Głównym celem było niesienia pomocy ofiarom wojny.
Helena Paderewska w 1917 roku w Stanach Zjednoczonych starała się o przekształcenie i uznanie założonej i prowadzonej przez nią w Stanach Zjednoczonych organizacji pn. Komitet Opieki nad Polskimi Żołnierzami w polskie stowarzyszenie krajowe Czerwonego Krzyża. Polski Czerwony Krzyż nie mógł jednak powstać na ziemi amerykańskiej, poza granicami Polski, gdyż jednym z warunków powstania krajowego stowarzyszenia Czerwonego Krzyża, jakie stawiał Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w Genewie, było podpisanie Konwencji Genewskich przez rząd państwa niepodległego, samodzielnego, działającego na własnym terytorium. W roku 1917 r. Polska nie istniała na mapie świata, nie mogła być więc sygnatariuszem międzynarodowych umów.
Wobec odmowy Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża utworzenia polskiej filii tej organizacji w Stanach Zjednoczonych, H. Paderewska zorganizowała i finansowała nabór ochotniczek do służby pielęgniarskiej, by wysyłać je w miejsca, gdzie podczas pierwszej wojny światowej walczyli Polacy wcieleni do trzech armii – rosyjskiej, niemieckiej i austriackiej. Organizacji nadała nazwę Polski Biały Krzyż. Organizacja działała na początku w Stanach Zjednoczonych, gdzie licznie zgromadzone członkinie gromadziły materiały, ubrania dla żołnierzy walczących w kraju oraz ochotników armii tworzonej we Francji (bieliznę, swetry, materiały opatrunkowe, skarpety, mydło, tytoń). Do akcji włączyły się też polskie parafie. Szczególną opieką Biały Krzyż otaczał rodziny ochotników, zwłaszcza w sytuacji śmierci lub kalectwa ojca rodziny. Drugim celem statutowym stowarzyszenia, z którego Biały Krzyż stał się szczególnie znany, było szerzenie kultury i oświaty, rozbudzanie postaw patriotycznych oraz świadomości narodowej i obywatelskiej wśród żołnierzy polskich służących w armiach zaborczych, a po zakończeniu I wojny światowej wśród żołnierzy służby zasadniczej Wojska Polskiego. Przez cały okres międzywojenny organizacje Czerwonego i Białego Krzyża działały równolegle w Polsce.


Helena Paderewska wraz z wykształconymi sanitariuszkami, 1918, Nowy Jork, fot. zbiory M. Grassmann


Znaczek Polskiego Białego Krzyża

Zielony Krzyż powstał jako służba sanitarna powołana do opieki nad rannymi i chorymi żołnierzami Batalionów Chłopskich oraz ludnością cywilną. Założony został w 1942 r. w ramach Ludowego Związku Kobiet. Członkinie tej organizacji, będącej częścią ruchu ludowego w czasie II wojny światowej, przyjęły na siebie ciężar niesienia pomocy ludziom zagrożonym przez okupanta. Do ich zadań należało organizowanie kwater i punktów kontaktowych, zaopatrzenia dla oddziałów Batalionów Chłopskich, opieka nad chorymi i rannymi.
Zielony Krzyż funkcjonował na wzór organizacji Czerwonego Krzyża, a jego założycielem i pomysłodawcą był dr Henryk Gnoiński, związany od przedwojennych lat z naszą organizacją.


Dr Henryk Gnoiński, kierownik Oddziału IX (Sanitarnego) Komendy Głównej Batalionów Chłopskich.Fot. źródło http://www.dws-xip.pl/PW/formacje/pw53.html

Dr. Gnoiński był od 1935 roku dyrektorem Instytutu Przetaczania Krwi, który utworzył i prowadził w Warszawie Polski Czerwony Krzyż. Dr Gnoiński był autorem popularnej broszury pt. „O przetaczaniu krwi”, która dała nowe spojrzenie na krew jako środek leczniczy i stała się początkiem praktycznego realizowania idei honorowego krwiodawstwa w Polsce.
Do wybuchu II wojny światowej dr Henryk Gnoiński przeprowadził wiele badań nad krwią, które miały na celu bezpieczniejsze wykorzystywanie jej w lecznictwie. Z chwilą wybuchu II wojny światowej dr Gnoiński wyjechał na wschodnie rubieże po to, aby m.in. w Lublinie, Zamościu, Łucku i Wilnie organizować stacje przetaczania krwi. Spotkał się z dużą ofiarnością społeczeństwa – nie brakowało dawców, bo w organizowanych stacjach pobierana była krew dla rannych żołnierzy ewakuowanych z frontu. W czasie okupacji hitlerowskiej dr Henryk Gnoiński pracował w tajnych oddziałach wojskowych, a w 1942 roku został powołany na Szefa Sanitarnego Komendy Głównej Batalionów Chłopskich i zorganizował tam służbę sanitarną pn. Polski Zielony Krzyż.
Bataliony Chłopskie skupiały niewielu lekarzy, dlatego musiały się posiłkować pracą sanitariuszek i dbać o ich odpowiednie wyszkolenie w ramach Zielonego Krzyża. W Zielonym Krzyżu pracowały osoby pochodzące głównie ze wsi, nieposiadające wykształcenia pielęgniarskiego, dlatego kształcenie ich przeprowadzali lekarze (wymienia się liczbę około trzydziestu lekarzy) oraz dyplomowane pielęgniarki. Partyzanci wysyłali również pielęgniarki na kursy szkoleniowe do Warszawy, opłacając ich pobyt w mieście. Z kolei wspomniane absolwentki szkoliły inne chętne dziewczęta. Na Lubelszczyźnie lekarze uczyli dziewczęta w małych grupach, a następnie były one zatrudniane w okolicznych szpitalach w celu uniknięcia dekonspiracji.
Kształcenie medyczne prowadzone przez Zielony Krzyż objęło około 8000 pielęgniarek i sanitariuszek, a zajęcia dotyczyły ratownictwa i pielęgnowania. Sanitariuszki nosiły znak zielonego krzyża na białych pielęgniarskich czepkach bądź płóciennych welonach.
Siostry Zielonego Krzyża oprócz pielęgnowania chorych i opatrywania rannych dodatkowo zaopatrywały partyzantów w żywność, prały ich bieliznę , dostarczały leki, ukrywały jeńców, pomagały w ukrywaniu Żydów, przenosiły broń itp. Przy oddziałach partyzanckich istniały drużyny sanitarne wyposażone w apteczkę, nosze i inny sprzęt sanitarny. Zielony Krzyż istniał do 1945 roku.


Sanitariuszki Zielonego Krzyża w Kłoczewie przygotowują bandaże, b.d. [ze zbiorów MHPRL w Warszawie]

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy PCK http://pck.malopolska.pl/

Dawne finansowanie PCK

17. Czy wiesz, że na przestrzeni lat zmieniały się zasady ustawowego finansowania działalności Polskiego Czerwonego Krzyża, zmieniała się taże nasza rola i pozycja w państwie.

Opłaty od sprzedaży biletów wstępu.

W okresie międzywojennym Polski Czerwony Krzyż miał uprzywilejowaną pozycję w państwie, korzystał z uregulowań ustawy przyznającej mu datki od sprzedaży biletów wstępu na różnego rodzaju widowiska, występy, koncerty, spektakle, zawody itp. Na podstawie ustawy z dnia 28 stycznia 1932 roku o opłatach od publicznych zabaw i widowisk na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża, podpisanej przez Prezydenta Ignacego Mościckiego, wydane zostało Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych szczegółowo opisujące zasady wnoszenia opłat na rzecz PCK. Ustanowiona została opłata od każdego sprzedanego biletu na spektakl teatralny, kinowy, baletowy, kabaretowy, koncert, wystawę, przedstawienie cyrkowe, zabawę taneczną, bal, zabawę ludową, zawody sportowe i inne tzw. widowiska. Organizatorzy tych przedsięwzięć zobowiązani byli pobierać dodatkowe opłaty, które potem wpłacali do kasy gminnej. Gminy przekazywały te wpływy na konto Polskiego Czerwonego Krzyża 2 razy w miesiącu. Tym sposobem nasza organizacja miała zagwarantowane stałe środki finansowe na prowadzenie działalności statutowej.

Nawiązki sądowe.

W okresie po II wojnie światowej, jednym ze źródeł finansowania działalności organizacji społecznych, w tym także Polskiego Czerwonego Krzyża, stały się nawiązki sądowe i świadczenia pieniężne orzekane przez sądy w postępowaniu karnym wobec sprawców przestępstw. Nawiązka polegała i polega nadal, na obowiązku zapłacenia określonej kwoty pieniężnej na rzecz pokrzywdzonego lub inny wskazany cel społeczny.

Możliwość korzystania przez PCK ze środków nawiązek sądowych stworzył drugi z kolei polski Kodeks karny z 1969 r. Kodeks ten przewidywał obligatoryjną opłatę w razie skazania za przestępstwo o charakterze chuligańskim (art. 59 § 3) w kwocie 5000-50 000 zł na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża lub pokrzywdzonego albo inny cel społeczny. Nawiązkę fakultatywną przewidziano także za zniesławienie i oszczerstwo (art. 178 § 3), która również mogła być zasądzona na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża, pokrzywdzonego albo inny cel społeczny.

Nowelizacja kodeksu z 1985 r. rozszerzyła krąg sytuacji, w których obligatoryjnie należało orzec nawiązkę w wysokości od 5000-50 000 zł na cel społeczny związany z ochroną zdrowia. Do sytuacji tych zaliczono skazanie za umyślne przestępstwo przeciwko życiu i zdrowiu; albo za inne umyślne przestępstwo, którego skutkiem była śmierć; uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia pokrzywdzonego. Skazany winien był wnieść opłaty na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża, pokrzywdzonego lub inny cel społeczny. Żadna z nawiązek znanych temu kodeksowi nie wymagała wniosku pokrzywdzonego i orzekana była z urzędu, ale też w żadnym wypadku nie była egzekwowana z urzędu i nie podlegała zamianie na zastępczą karę. W razie jej orzeczenia sąd bez pobierania opłat przesyłał tytuł wykonawczy uprawnionemu podmiotowi, na rzecz którego nawiązka została orzeczona. Pod rządami tego kodeksu to właśnie PCK był głównym beneficjentem środków z nawiązek sądowych, a wpływy z tego tytułu stanowiły znaczące kwoty w budżecie organizacji.

Nowy Kodeks karny z 6 czerwca 1997, wprowadził pewne ograniczenia i osłabił pozycję PCK. Zgodnie z art. 47 §1–3 k.k. nawiązki mogły być orzekane od sprawców przestępstw na cele społeczne związane z ochroną zdrowia, ochroną środowiska oraz pomocy osobom poszkodowanym w wypadkach komunikacyjnych. Nawiązki mogły być przyznane instytucji, stowarzyszeniu, fundacji lub organizacji społecznej o zasięgu krajowym, wpisanej do specjalnego wykazu prowadzonego przez Ministra Sprawiedliwości. Zarówno pieniądze z nawiązek jak i ze świadczeń pieniężnych przydzielał więc sąd, wybierając podmiot, który ma je otrzymać z listy uprawnionych do tego „instytucji, organizacji społecznych, fundacji i stowarzyszeń” prowadzonej przez Ministerstwo Sprawiedliwości . W wykazie uprzywilejowanych organizacji widniał co prawda Polski Czerwony Krzyż, ale jako jeden z prawie 900 uprawnionych podmiotów.

W 2012 r. utworzony został istniejący do dziś Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Jest to fundusz celowy, którego dysponentem jest minister sprawiedliwości. Jednym ze źródeł zasilających fundusz są nawiązki i świadczenia pieniężne zasądzane przez sądy od sprawców przestępstw. Środki te są rozdzielane w trybie konkursowym pomiędzy organizacje pozarządowe na pomoc osobom pokrzywdzonym oraz opuszczającym zakłady karne. Polski Czerwony Krzyż może, na równi z innymi organizacjami pozarządowymi prowadzącymi działalność na rzecz wyżej wymienionych osób, ubiegać się o przyznanie tych środków.

W Kodeksie karnym pozostały jednak pewne, co prawda mocno ograniczone, zapisy dot. naszej organizacji. Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi pozostawiono 2 rodzaje nawiązek, choć nie na wyłączność:

• W razie skazania za znieważenie innej osoby za pomocą środków masowego komunikowania, sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego (art. 216 kk).
• W razie skazania za pomówienie, sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego (art. 212 kk).

1%

Wraz z ograniczaniem środków z nawiązek uruchomiono w Polsce, sprawdzony w innych krajach w Europie mechanizm finansowy tzw. 1% .
W 2003 roku, wraz z uchwaleniem ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie, dla Polskiego Czerwonego Krzyża i innych organizacji pozarządowych pojawiła się ustawowa możliwość ubiegania się o środki publiczne, pochodzące z odpisu 1% podatku dochodowego od osób fizycznych. Organizacje pozarządowe, po spełnieniu warunków określonych w ustawie, mogły uzyskać status organizacji pożytku publicznego, uprawniający do pozyskiwania tych środków. Status OPP Polski Czerwony Krzyż uzyskał w roku 2005 i od tej pory korzysta z uprawnień dot. 1%.

Uprzywilejowana pozycja naszej organizacji, ustawowe uprawnienia w pozyskiwaniu środków na działalność statutową w zasadzie skończyły się wraz z II Rzeczpospolitą. W okresie powojennym możliwości finansowe i rola organizacja stopniowo malała. PCK przestał być jedyną organizacją uprawnioną do korzystania z nawiązek sądowych, a konkurencja wewnątrz sektora pozarządowego rosła wraz z powstawaniem nowych organizacji. W 2011 roku, przed zasadniczą reformą gospodarowania środkami z nawiązek sądowych, w rejestrze podmiotów uprawnionych prowadzonym przez Ministra Sprawiedliwości, oprócz Polskiego Czerwonego Krzyża znajdowało się około 900 organizacji pozarządowych, które w sumie otrzymywały około 30 mln zł z zasądzanych nawiązek. Dziś w rejestrze organizacji pożytku publicznego uprawnionych do pozyskiwania 1% podatku widnieje ponad 8 200 organizacji OPP, które co roku otrzymują co prawda w sumie ponad 660 mln zł, niemniej jednak udział PCK w tej globalnej kwocie jest niewielki. W ciągu 100 letniej historii naszej organizacji zmieniały się uregulowania ustawowe, źródła i sposoby finansowania działalności, zmieniała się także rola i ranga Polskiego Czerwonego Krzyża.

Zdjęcia: ustawa z 1932 roku o opłatach od publicznych zabaw i widowisk na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża oraz Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych oraz plakat promujący 1% Małopolskiego Oddziału Okręgowego PCK.

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy PCK http://pck.malopolska.pl/



Verified by MonsterInsights