Wrzesień 2024 roku na długo pozostanie w pamięci mieszkańców południowo-zachodniej Polski. Tragiczna powódź dotknęła 238 tys. osób, zniszczyła blisko 12 tys. budynków i spowodowała straty szacowane na 1,4 mld zł. Rok później Polski Czerwony Krzyż publikuje raport podsumowujący działania prowadzone w trakcie i po katastrofie.
Ratownicy PCK działali na miejscu jeszcze zanim dotarła główna fala powodziowa. Już od 12 września w akcji umacniania wałów i organizacji tymczasowych schronień uczestniczyły jednostki Systemu Ratownictwa PCK oraz zespoły Grup Pomocy Humanitarnej. W sumie 180 profesjonalnie wyszkolonych wolontariuszy przez trzy tygodnie, 24 godziny na dobę, udzielało pierwszej pomocy, organizowało ewakuacje i docierało ze wsparciem tam, gdzie woda odcięła całe miejscowości od świata.
Setki ton pomocy, tysiące godzin pracy wolontariuszy
Ponad 270 interwencji ratunkowych, 200 transportów z pomocą humanitarną, tysiące kilometrów pokonanych w trudnych warunkach – to tylko część działań prowadzonych na południu Polski. Wolontariusze rozdali setki ton żywności, a także pakiety higieniczne i specjalistyczny sprzęt do walki ze skutkami powodzi (m.in. osuszacze, nagrzewnice, kuchenki). Łącznie przepracowali ponad 15 tys. godzin, niosąc wsparcie dla blisko 300 tys. osób.
„W pierwszych godzinach najważniejsze było bezpieczeństwo ludzi. Pamiętam chaos, budynki zniszczone przez wodę i ogromną determinację mieszkańców, żeby ratować choćby część swojego dobytku. Dla nas, ratowników, kluczowa była ocena potrzeb ewakuacji i dostarczenie pomocy tam, gdzie drogi były już odcięte. To była próba nie tylko logistyczna, ale i psychiczna – wiedzieliśmy, że od naszej reakcji zależą czyjeś życie i zdrowie” – wspomina Marcin Kowalski, szef Zespołu Koordynacyjnego ds. Ratownictwa PCK, który kierował pracą zespołu w pierwszych dniach powodzi.
Siła rozmowy w obliczu ludzkiej tragedii Krytyczne chwile to te, w których priorytetowe były działania ratowników – dostarczenie leków, transport chorych oraz podejmowanie szybkich decyzji w dynamicznie zmieniającej się sytuacji. Obok ratowania życia i zabezpieczania podstawowych potrzeb niezwykle ważna była także pomoc psychologiczna. To właśnie psychologowie i wolontariusze byli często pierwszymi osobami, które mogły wysłuchać, złagodzić napięcie i pomóc ludziom przejść przez pierwsze chwile kryzysu.
„Gdy pojawialiśmy się w miejscach odciętych od świata, mieszkańcy potrzebowali nie tylko jedzenia czy wody, ale też kogoś, kto ich wysłucha i będzie obok – nawet gdy czas nagli” – mówi Agata Gajos, szefowa Zespołu Koordynacyjnego ds. Pomocy Humanitarnej PCK.
W pamięci humanitariuszy pozostają konkretne osoby. „Pamiętam starszego, samotnego mężczyznę. Kiedy jego dom zalała woda, schronił się na poddaszu w oczekiwaniu na pomoc. Gdy do niego dotarliśmy, nie miał co na siebie założyć. Kiedy sąsiedzi wokół sprzątali, on po prostu trwał – brakło mu sił, by robić porządki i ratować to, co zostało po przejściu fali. Jedyne, co zdołał zrobić, to otworzyć okna, przez które podawaliśmy mu pomoc – ponieważ wejścia do domu już nie było. Pamiętam też dramat żony mężczyzny, który doznał udaru w wiosce odciętej od świata. Przez brak łączności nie dało się wezwać pomocy – nie było kontaktu ze służbami, nie mogła dotrzeć karetka. Strażacy w nocy przewozili go quadem przez rzekę. Kilka dni później wspierałam jego żonę, pogrążoną w rozpaczy. Takie historie pokazują, że pomoc psychologiczna jest równie ważna jak każda inna forma wsparcia” – podkreśla Agata Gajos.
„Powódź z punktu widzenia pomocy psychologicznej to bardzo długi proces. Zaraz po katastrofie ludzie potrzebowali zwykłego, ludzkiego wsparcia – możliwości, by się wygadać, wypłakać, poczuć, że ktoś ich słucha i po prostu jest obok. Najbardziej poruszające były spotkania z osobami, które straciły wszystko i nie miały już czego ratować ani sprzątać. Byli też tacy, którzy mimo ewidentnej tragedii nie chcieli przyjmować pomocy, jakby wciąż trwali w świecie sprzed powodzi, powtarzając, że poradzą sobie sami” – mówi szefowa Zespołu Koordynacyjnego ds. Pomocy Humanitarnej PCK.
Długofalowa pomoc – #odNOWAzPCK
„Nasze działania miały różne etapy. W pierwszych godzinach najważniejsze było ratowanie życia i zapewnienie bezpieczeństwa – współpracowaliśmy ze służbami, koordynowaliśmy logistykę pomocy humanitarnej i staraliśmy się dotrzeć tam, gdzie sytuacja była najbardziej dramatyczna. Kolejny etap to odbudowa – od dostarczania sprzętu, przez wsparcie finansowe, po remonty szkół i placówek medycznych. Dziś skupiamy się na pomocy długofalowej. To pokazuje, że rola PCK nie kończy się wraz z ustąpieniem fali – jesteśmy z ludźmi na każdym etapie powrotu do normalności” – zaznacza Marcin Kowalski.
„Kiedy woda opadła, a życie pozornie wracało do normy, zaczęły pojawiać się kolejne konsekwencje. Powódź była zapalnikiem późniejszych problemów psychicznych – z czasem pacjentów przybywało. O skali traumy świadczy choćby reakcja mieszkańców na lekkie, niegroźne wstrząsy sejsmiczne, które pojawiły się na terenach popowodziowych. Dla wielu osób ten dźwięk był identyczny jak huk pękającej tamy – wywoływał flashbacki i silne reakcje stresowe. To pokazuje, jak krucha jest odporność psychiczna po takim doświadczeniu i jak bardzo potrzebna jest długofalowa pomoc psychologiczna.” – podkreśla Agata Gajos. „Dziś, niemal rok po powodzi, te emocje wciąż są świeże. Oprócz strachu, stresu i traumy w wielu osobach pozostała jednak ogromna wdzięczność. Kiedy spotykają naszych wolontariuszy,podchodzą, ściskają ich na ulicy, częstują pączkami. Widać też, że wciąż potrzebują rozmowy – nawet przy odbiorze bonów w ramach programu #odNOWAzPCK to właśnie możliwość opowiedzenia swojej historii była dla wielu najważniejsza” – zauważa.
Już w pierwszych dniach po powodzi ruszył program #odNOWAzPCK, który zapewnia wielowymiarowe wsparcie. Do tej pory PCK przeznaczył blisko 7 mln zł na remonty i doposażenie szkół oraz placówek medycznych, niemal 8 mln zł na kupony remontowe dla gospodarstw domowych oraz 4,1 mln zł na wsparcie finansowe najbardziej poszkodowanych rodzin. Regularnie dostarczano także artykuły pierwszej potrzeby i opał, aby mieszkańcy mogli przetrwać zimę.
Ważnym elementem były także kolonie dla dzieci i turnusy rehabilitacyjne dla seniorów, które dawały choć chwilę wytchnienia i możliwość odbudowy sił po traumatycznych przeżyciach.
Solidarność silniejsza niż żywioł
Łączna wartość pomocy udzielonej poszkodowanym przez Polski Czerwony Krzyż sięgnie 42 mln zł. To dzięki niesamowitej mobilizacji darczyńców indywidualnych i korporacyjnych możliwe stało się niesienie wsparcia na tak ogromną skalę. Tysiące godzin pracy wolontariuszy, setki transportów z pomocą, miliony złotych przeznaczonych na odbudowę i programy długofalowe – wszystko to pokazuje, że solidarność ma realną moc przywracania ludziom nadziei. Raport PCK przypomina, że skuteczna pomoc humanitarna to nie tylko działania w pierwszych godzinach katastrofy, ale także towarzyszenie poszkodowanym w długiej drodze powrotu do normalności.