Działalność PCK w czasie okupacji

10. Czy wiesz, że Polski Czerwony Krzyż nigdy nie przyjął żadnych gratyfikacji oraz nie udzielił poparcia dla władz hitlerowskich narażając się tym samym na surowe konsekwencje?

Warto przypomnieć piękną, obywatelską postawę działaczy Polskiego Czerwonego Krzyża, którzy swą trudną i tragiczną misję pełnili w poczuciu patriotycznego i humanitarnego obowiązku.

PCK w okresie II wojny światowej zajmował się w ogromnej skali organizowaniem pomocy dla ludności cywilnej, borykając się jednocześnie z wieloma trudnościami, głównie finansowymi i szykanami ze strony władz niemieckich. Jedną z nich była m.in. propozycja finansowania Polskiego Czerwonego Krzyża przychodami z kasyna przy Al. Szucha (decyzją generalnego gubernatora Franka). Polski Czerwony Krzyż odmówił piśmiennie przyjęcia dochodu z kasyna (motyw – niemoralny hazard), co skutkowało przyjazdem do Zarządu Głównego PCK przedstawicieli władz niemieckich z udziałem SD i Gestapo, oświadczających, że G. G. Frank czuje się obrażony, chcących wiedzieć kto jest odpowiedzialny za taką decyzję. Maria Tarnowska – wiceprezes PCK, która była delegowana do kontaktów z Niemcami, tak wspomina to zdarzenie: „Wkrótce po otwarciu tej jaskini hazardu [ kasyna], w siedzibie Czerwonego Krzyża zjawił się pracownik warszawskiego biura generalnego gubernatora Franka. Pytał o mnie. Oznajmił, ze przybywa z wiadomością od przełożonego, który słysząc o trudnościach finansowych naszej organizacji, postanowił oddać jej dziesięć procent dochodów z kasyna. Byłam oburzona tą propozycją.

– Jestem gubernatorowi wdzięczna za życzliwość- odparłam – ale nie możemy przyjąć darowizny.

– Dlaczego? – Reakcja mojego rozmówcy była typowa dla Niemców, którzy nie potrafili zrozumieć cudzych odczuć.

– Ponieważ źródło dochodu jest w najwyższym stopniu niemoralne i dlatego osoby, którym zobowiązani jesteśmy pomagać, niewątpliwie miałyby nam za złe ciche poparcie dla kasyna gry.

– Czy pani stoi na czele Polskiego Czerwonego Krzyża? – zapytał wysłannik.

– Nie, jestem wiceprezesem. Organizacją kieruje pan Lachert.

– W takim razie proszę go tu wezwać – oznajmił.

Poprosiłam więc przewodniczącego, który dał Niemcowi identyczna odpowiedź” (s. 125-126).

Kilka dni później władze hitlerowskie wezwały prezydium PCK do Krakowa gdzie zastępca G.G. Franka kategorycznie zabronił przyjmowania nowych członków PCK i pobierania składek członkowskich, zezwalając na przyjmowanie tylko dobrowolnych ofiar – co miało skutkować upadkiem organizacji. Ponadto polecił rozwiązać wszystkie Zarządy Okręgowe i Oddziałowe zgodziwszy się na pozostawienie w Okręgach i Oddziałach tylko po jednym pełnomocniku Zarządu Głównego, zaś samą siedzibę Zarządu Głównego przenieść do Krakowa (ostatnie zarządzenie udało się zmienić, ustanawiając delegata PCK w Krakowie). Następnie po powrocie do Warszawy członków Prezydium PCK, oświadczono im, że życzeniem, a właściwie poleceniem rządu jest, aby stanowisko Prezesa Zarządu Głównego PCK objął p. Landsberg. W związku z taką decyzją, przyjęto odmowne stanowisko, motywując je tym, że aktualnie urzędujący Prezes Lachert został powołany z wyboru Rady Naczelnej i cieszy się zaufaniem społeczeństwa polskiego i, że Polski Czerwony Krzyż nie zrobi żadnego kroku w kierunku wyboru Prezesa wskazanego przez Niemców, zwłaszcza, że obecny skład Zarządu PCK został notyfikowany w Międzynarodowym Czerwonym Krzyżu w Genewie.

Inną ciekawą relacją opisującą stosunki Polskiego Czerwonego Krzyża z władzami niemieckimi jest relacja Wacława Lacherta – Prezesa PCK, który pisał: „ Przypominam sobie jeszcze 2 moje wyjazdy do Krakowa na zaproszenie władz niemieckich. Pierwszy z nich miał na celu zaprojektowanie wycieczki przedstawicieli PCK do obozu jeńców wojennych w Murnau. Ponieważ dowiedziałem się, że na konferencje został zaproszony i P. Ronikier zwróciłem się do niego na chwile przed posiedzeniem i wyczułem, że był zachwycony tym projektem lansowanym przez propagandę niemiecką. W paru mocnych słowach osadziłem te zachwyty i pomimo, iż R. przyrzekł Niemcom udział w wycieczce do Murnau kategorycznie odmówiłem naszego uczestnictwa. Sekundował mi dzielnie, jak zresztą zawsze, nasz sekretarz Zarządu Głównego. p. Kazimierz Skarżyński i po wysłuchaniu wygłoszonego przez prezesa niemieckiej propagandy nadzwyczaj uprzejmego zaproszenia do wycieczki do Murnau, zabrałem głos, uprzedzając p. Ronikiera z obawy, aby się nie zaangażował, podziękowałem za zaproszenie i odmówiłem stanowczo naszego udziału w niej, stawiając wniosek, że PCK pozbawiany systematycznie swych uprawnień przez zarządzenia władz niemieckich i pozbawiony nawet odpowiedzi na wielokrotne protesty dotyczące aresztów działaczy czerwonokrzyskich, wyroków śmierci na internowanych w obozach jeńców (sprawa Kasztelana i wielu innych) raczej chciałby wiedzieć, co się dzieje w Dachau, Oświęcimiu, Majdanku i innych więzieniach, a nie wizytować swych rodaków we wzorowym obozie Murnau dla dogodzenia propagandowym celom niemieckim.

PCK posiada poważny kapitał moralny w społeczeństwie polskim i nie ma zamiaru tak lekkomyślnie go utracić, przyjmując udział w tego rodzaju imprezach. Prezes propagandy niemieckiej był zaskoczony stanowiskiem PCK, powiedział, że go nie rozumie, ale na tem musiał poprzestać, natomiast przewodniczący na Zebraniu przedstawiciel wydziału opieki (nazwiska nie pamiętam) zwrócił się do nas, abyśmy na piśmie zgłosili nasze protesty i dezyderaty, które będą rozpatrzone. Obszerny memoriał w tej materii wysłany po kilku dniach przez nas pozostał jak zawsze bez skutku i nawet bez odpowiedzi”.

Posiedzenie Zarządu Głównego Polskiego Czerwonego Krzyża w Warszawie. Od lewej przy stole widoczny Wacław Lachert. Źródło: NAC.

Polski Czerwony Krzyż nie dał się też w najmniejszej nawet mierze wciągać w tryby niemieckiej propagandy w trakcie odkrycia mordu katyńskiego, trafnie rozumiejąc, że skoro Związek Radziecki prowadził wojnę z Niemcami hitlerowskimi, to niezależnie od układów sytuacyjnych i własnego punktu widzenia na wydarzenia 1940 i 1941 roku nie wolno w niczym pomóc niemieckiej propagandzie. To odpowiedzialne stanowisko znalazło swe odbicie w fakcie zdecydowanej odmowy PCK udzielonej władzom hitlerowskim (mimo grożących najsurowszych konsekwencji) publicznego określenia w jakiejkolwiek formie daty zbrodni. Jak zaś wiadomo określenie daty mordu katyńskiego było równocześnie jednoznacznym wskazaniem sprawców, czego Polski Czerwony Krzyż jako organizacja bezstronna nie mogła zrobić.

Opracowano na podstawie:

Maria Tarnowska „Przyszłość pokaże…”, wydanie Łomianki 2012 r.
Sprawozdanie poufne Polskiego Czerwonego Krzyża. Raport z Katynia.

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy PCK http://pck.malopolska.pl/

PCK inicjatorem opieki zdrowotnej

9. Czy wiesz, że Polski Czerwony Krzyż był inicjatorem opieki zdrowotnej na wsi w okresie międzywojennym i tworzenia pierwszych wiejskich ośrodków zdrowia?

Wiejski Ośrodek Zdrowia PCK w Zakliczynie nad Dunajcem w Małopolsce, fot. za „Jestem” nr 2 z 1939 r.

Mimo rozbudowy sieci ośrodków zdrowia przez państwo i samorządy oraz Ubezpieczalnię Społeczną mieszkańcy wsi dotkliwie odczuwali brak opieki lekarskiej. Autorką pomysłu tworzenia na wsiach ośrodków zdrowia była hrabina Maria Tarnowska, Wiceprezes Polskiego Czerwonego Krzyża, z wykształcenia pielęgniarka.

Mieszkając w majątku Świerże na Lubelszczyźnie udzielała porad z zakresu pielęgniarstwa i higieny mieszkańcom swej wsi. Przerażały ją wówczas trudne warunki bytowe oraz zacofanie ludności wiejskiej (zaufanie do babek, znachorów i szarlatanów różnego typu), zwłaszcza w zakresie wychowania dzieci i higieny. Wystąpiła więc z projektem zorganizowania w ramach Czerwonego Krzyża sieci wiejskich ośrodków zdrowia w całym kraju. Propagując tę ideę pisała artykuły w prasie i wygłaszała pogadanki radiowe. Projekt zyskał faktycznie duże poparcie. Pierwszy wiejski ośrodek zdrowia utworzony został w posiadłości Tarnowskich w Świerżach. Przeznaczyli oni na ten cel jeden z budynków mieszkalnych dla administracji, wyposażyli go i doprowadzili wodę i energię elektryczną.

W okresie do 1939 r. w Polsce, w Czerwonym Krzyżu, na wzór ośrodka w Świerżach, uruchomiono ok. 300 takich obiektów. Dziś moglibyśmy powiedzieć, że tworzenie wiejskich ośrodków zdrowia było doskonałym przykładem partnerstwa właścicieli majątków, samorządów i PCK. Zaplecze lokalowe zapewniała gmina lub prywatny właściciel, a Zarząd Główny PCK kierował do pracy w ośrodku i opłacał wykwalifikowaną pielęgniarkę. Na terenie Małopolski przykładem takiego ośrodka był Zakliczyn. W 1938 roku zarejestrowanych w ośrodku było 110 dzieci, w poradni przeciwjagliczej 191 osób, w poradni przeciwgruźliczej 248. Działały także poradnie przeciwweneryczna, poradnia dla matek. Ogółem w ośrodku wiejskim udzielono w 1938 roku 4588 porad.

Punkt jagliczo-położniczy na Wileńszczyźnie, fot. za „Jestem” nr 2 z 1939 r.

We współpracy z urzędami państwowymi i samorządami tworzone były także tzw. „lotne ośrodki zdrowia”, które też prowadził Czerwony Krzyż. Terenem ich tworzenia były miejscowości, które nie miały żadnej opieki lekarskiej. Do każdej z nich, raz w tygodniu przyjeżdżał lekarz zaopatrzony w lekarstwa i przyjmował chorych 5-7 godzin dziennie. Lekarzom towarzyszyły higienistki, pielęgniarki. Lokale dla „lotnych ośrodków zdrowia” oddawały gminy, które także ponosiły koszty utrzymania tych lokali. Ośrodki te prowadziły przede wszystkim działalność zapobiegawczą. Ośrodki obejmowały opieka dzieci szkolne, z których każde miało być przynajmniej raz w roku przebadane.

W akcję szerzenia oświaty sanitarnej na wsi, popularyzację zasad higieny życia codziennego i walkę ze znachorstwem w okresie międzywojennym, Polski Czerwony Krzyż miał swój ogromny wkład. Szkolono także tzw. wiejskie przodownice zdrowia. Były to wiejskie dziewczęta kształcone na kursach czerwonokrzyskich z myślą, że po powrocie na wieś będą udzielać pierwszej pomocy w nagłych wypadkach i przyczyniać się, poprzez prowadzone akcje, do podnoszenia stanu zdrowotnego mieszkańców wsi.

Wiejski Ośrodek Zdrowia PCK na terenie powiatu krakowskiego. Fot. za „Jestem” nr 3 , 1939 r.

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy PCK http://pck.malopolska.pl/

Kopiec Marszałka Józefa Piłsudskiego a PCK

8. Czy wiesz, że polski Czerwony Krzyż był zaangażowany w budowę Kopca Marszałka Józefa Piłsudskiego na Sowińcu w Krakowie w 1936 roku?

W 1934 roku powstały w Krakowie Związek Legionistów podjął inicjatywę usypania pamiątkowego kopca, będącego pomnikiem walk o Niepodległość. Na czele powołanego w Warszawie Komitetu Budowy Kopca stanął Walery Sławek. W dwudziestą rocznicę wymarszu I Kompanii Kadrowej z Krakowa do Kielc (6 sierpnia 1934) rozpoczęto sypanie Kopca. Po śmierci Józefa Piłsudskiego postanowiono nie ukończony kopiec nazwać jego imieniem, a w akcję sypania zaangażowano szeroko polskie społeczeństwo. Sypanie Kopca stało się swoistą uroczystością, na Sowiniec przyjeżdżało wiele delegacji polskich i zagranicznych. Władze Krakowa ułatwiały uczestnikom dojazd na Sowiniec, wydając specjalne bilety komunikacji miejskiej.

Delegaci PCK na Wawelu z wieńcem dla Marszałka, 1936 r, Źródło: NAC : 1-A-350-1

Z inicjatywy Krakowskiego Oddziału, Polski Czerwony Krzyż postanowił również włączyć się w akcję sypania Kopca i zawieźć na Sowiniec ziemię zebraną z placówek czerwonokrzyskich na terenie całego kraju. Na dzień 17 maja 1936? roku zwołane zostało Walne Zgromadzenie PCK w Warszawie, na którym stawili się delegaci wszystkich okręgów i Oddziału Gdańskiego i przywieźli ze sobą ziemię czerwonokrzyską zebraną z wszystkich oddziałów w kraju, którą złożyli do specjalnie przygotowanej urny. Do Krakowa w celu oddania hołdu Marszałkowi Piłsudskiemu i złożenia urny z ziemią na Sowińcu wyruszyła delegacja złożona z członków Zarządu Głównego PCK na czele z Prezesem Kuhnem, członków Komitetu Głównego, delegatów okręgów. Delegacja uczestniczyła rankiem 18 maja w Mszy Św. w Katedrze Wawelskiej, po której w Krypcie Św. Leonarda, przy trumnie Marszałka, złożono wieniec z napisem „Marszałkowi Józefowi Piłsudskiemu – Polski Czerwony Krzyż”

Z Wawelu, delegacja pojechała na Sowiniec. W asyście sztandaru drużyna ratownicza PCK wniosła urnę na kopiec i uroczyście wysypała zawartą w niej ziemię. Uroczystość miała niezwykle podniosły charakter. Był to symboliczny hołd Polskiego Czerwonego Krzyża dla Marszałka, który za swojego życia wspierał naszą organizację.

Urna z ziemią czerwonokrzyską z wszystkich Okręgów PCK, Żródło: NAC 1-A-350-2

Czerwonokrzyska delegacja w drodze na Sowiniec, Źródło: Polski Czerwony Krzyż, nr 5, 1936 rok

Sypanie Kopca Piłsudskiego. Źródło NAC

Dodatkowo, ogromne zasługi w pomocy przy sypaniu Kopca Piłsudskiego miał Krakowski Oddział PCK. W związku z licznie napływającymi do Krakowa wycieczkami, delegacjami w celu złożenia Marszałkowi hołdu, Oddział Krakowski PCK organizował punkty sanitarno-ratownicze na Wawelu, na Sowińcu i dworcu kolejowym w celu niesienia pomocy doraźnej. W punktach pełniły służbę siostry pogotowia sanitarnego i ratownicy. Punkt na Sowińcu oraz na Wawelu i dworcu udzieliły pomocy w okresie od wiosny do jesieni 1935 roku w 4753 przypadkach. Działalność ta spotkała się z wysokim uznaniem nie tylko władz centralnych PCK, ale całego społeczeństwa.

Punt sanitarno-ratowniczy na Sowińcu, Źródło: Polski Czerwony Krzyż, nr 2, 1936 rok

Marszałek Józef Piłsudski powiedział o Polskim Czerwonym Krzyżu
„Ranny i chory żołnierz – to sierota wojskowy. Wchodzi nagle, jako odpadek wielkiej produkcji wojennej, do bezdusznej, skomplikowanej maszyny, bezsilny, zdenerwowany, często bezwolny. Trzeba włożyć duże wysiłki, aby w tej maszynie pracowało serce matczyne, które więcej kocha właśnie to dziecko, które jest nieszczęśliwe i zbolałe, a więc nieużyteczne dla pracy, i w tem leży szczytne i wielkie zadanie Czerwonego Krzyża w czasie wojny…”

Józef Piłsudski

Kopiec Piłsudskiego ma w sobie ok. 35 m wysokości oraz 130 tysięcy m³ objętości. Wysokość wzniesienia Sowiniec, na którym stoi: 358 m n.p.m., a średnica podstawy ma 111 m.

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy http://pck.malopolska.pl/

Struktury PTCK w 1919 roku

7. Czy wiesz, że na początku w roku 1919 roku w ramach struktur nowo-powstałego Polskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża utworzone zostały 3 Oddziały Okręgowe PTCK: na Galicję, Wielkie Księstwo Poznańskie oraz Śląsk?

Oddziały te są więc najstarszymi jednostkami organizacyjnymi Czerwonego Krzyża. Utworzenie pierwszych Oddziałów zapisano w Statucie z 1919 roku w par 39.

Na dzień 1 sierpnia 1919 roku struktura organizacyjna zmieniła się i funkcjonowały już 4 Komitety Okręgowe: Małopolski, Wielkopolski, Południowo-Wschodni i Polesko-Miński. Nasza organizacja jako całość obchodzić będzie 100-lecie istnienia, niemniej jednak różna jest historia i okres działania poszczególnych oddziałów terenowych.
Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 roku, granice zostały częściowo oparte na granicach Rzeczypospolitej Obojga Narodów sprzed rozbiorów. W wielu miejscach terytoria były jednak sporne (m.in. Śląsk, Warmia czy Mazury). Ich przynależność do Polski rozstrzygnęły w większości plebiscyty oraz, w niektórych przypadkach, walka zbrojna (np. Powstanie Wielkopolskie). Ostatecznie granice II RP ukształtowały się w 1922 roku. Od tego czasu, do wybuchu II Wojny Światowej, miało miejsce tylko kilka niewielkich zmian (m.in. zajęcie Zaolzia w 1939r.). W granicach Polski po odzyskaniu niepodległości znalazło się 10 z 16 dzisiejszych oddziałów okręgowych (Kraków, Rzeszów, Katowice, Lublin, Łódź, Kielce, Warszawa Poznań, Bydgoszcz, Białystok). Od początku istnienia Polskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża działały oddziały we Lwowie, Łucku a od 1925 roku w także Wilnie.
Po Drugiej Wojnie Światowej zostały ukształtowane nowe granice, opierające się na terytorium Polski pierwszych Piastów. W wyniku tych zmian (narzuconych przez Związek Radziecki) Polska straciła terytoria wschodnich kresów (tereny obecnej Białorusi i zachodniej Ukrainy), a zyskała Pomorze Zachodnie, Śląsk oraz okolice Zielonej Góry. Granica zachodnia została ustanowiona w większości na Odrze. W skład Polskiego Czerwonego Krzyża weszły oddziały w Szczecinie, Zielonej Górze, Wrocławiu, Opolu, Olsztynie oraz Gdańsk. Lwów, Łuck i Wilno znalazły się na obszarze Związku Radzieckiego.

Mapa za https://www.geocaching.com/

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy PCK http://pck.malopolska.pl/

Medal im. Florence Nightingale

6. Czy wiesz, że w ciągu niemal 100 letniej działalności Polskiego Czerwonego Krzyża Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża w Genewie uhonorował Medalem im. Florence Nightingale 102 polskie pielęgniarki związane z naszą organizacją?

Florence Nightingale była angielską pielęgniarką, działaczką społeczną i publicystką. Była zwana „Damą z lampą”. Nightingale wypracowała podstawy, na których opiera się współczesny wizerunek pielęgniarki. Jej zasługą jest zdefiniowanie metod i sposobów pielęgnacji chorych i poszkodowanych. W 1860 założyła w Londynie przy Szpitalu św. Tomasza pierwszą szkołę pielęgniarstwa – The Nightingale Training School (obecnie: The Florence Nightingale School of Nursing and Midwifery). Jest uważana za twórczynię nowoczesnego pielęgniarstwa.

Medal im. Florence Nightingale został ustanowiony przez MKCK i przyznany w setną rocznicę urodzin Florencji Nightingale 12 maja 1920. Pierwszą polską pielęgniarką nagrodzoną tym medalem była hrabina Maria Tarnowska w 1923 roku, a póki co ostatnią Anna Kaczmarczyk nagrodzona w 2017 roku.

Pierwsza Laureatka, hrabina Maria Tarnowska, działalność pielęgniarską rozpoczęła dość przypadkowo w 1913 roku. Była wówczas wraz z mężem Adamem Tarnowskim, dyplomatą austriackim, na placówce dyplomatycznej w Sofii. W czasie wybuchu I wojny bałkańskiej, chcąc poczuć się pomocną zgłosiła się na kurs pielęgniarstwa do tamtejszego szpitala. Decyzja ta miała wpływ na całe jej późniejsze życie. W czasie I wojny światowej, zgłosiła się w Wiedniu jako ochotniczka-sanitariuszka do pracy w Czerwonym Krzyżu i wyjechała na front. Przez jakiś czas pracowała w szpitalu w Krakowie, zorganizowanym przez Uniwersytet Jagielloński dla I Korpusu Krakowskiego. W 1919 roku w Warszawie dzięki środkom własnym i pozyskiwanym prywatnie darowiznom współorganizowała szpital polowy – już wtedy Polskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża, w którym została kwalifikowaną pielęgniarką. W 1920 roku Tarnowska wraz ze swoimi podwładnymi brała udział w wojnie polsko-bolszewickiej za co została odznaczona Krzyżem Walecznych. Po wojnie wstąpiła do Czerwonego Krzyża, z którym związała całe swoje życie zawodowe i społeczne.

W swoich wspomnieniach napisała: Wstąpiłam do Czerwonego Krzyża i zajmowałam się pielęgniarstwem, bo to było jedyne zajęcie, dzięki któremu mogłam być innym pomocna (M. Tarnowska, Przyszłość pokaże…)
 

Po I wojnie światowej nastał trudny czas demobilizacji pielęgniarek. Hr. Maria Tarnowska z wielkim wyczuciem chwili zaczęła w ramach Czerwonego Krzyża podejmować działania związane nie tylko z utrzymaniem, ale także z rozwojem pielęgniarstwa. Jedną z jej inicjatyw było ufundowanie przy Szpitalu Czerwonokrzyskim w Warszawie „Domu” przeznaczonego dla pielęgniarek, w którym zorganizowano kursy uzupełniające. Były to początki powstawania pierwszych narodowych, wykwalifikowanych kadr pielęgniarek. W tym czasie, na wniosek Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża, w 1923 roku Tarnowska została odznaczona międzynarodowym Medalem Florence Nightingale. Maria Tarnowska była pierwszą Polką, pielęgniarką, nagrodzoną tym odznaczeniem. Tym samym, doceniono przede wszystkim jest działalność w zakresie pielęgniarstwa i organizacji szpitali w czasie I wojny światowej.
 

Ostatnią nagrodzoną w 2017 roku pielęgniarką, jest Pani Anna Kaczmarczyk. Ubiegłoroczna Laureatka, to magister pielęgniarstwa i porucznik Wojska Polskiego. Swoją służbę rozpoczęła jako pierwsza kobieta – żołnierz w strukturach kompanii szturmowej 6. Brygady Powietrzno-Desantowej w Krakowie (“czerwone berety”). Również jako pierwsza kobieta – żołnierz skakała ze spadochronem. Brała udział w misjach stabilizacyjnych w Bośni i Hercegowinie oraz w Afganistanie. Zajmowała się ewakuacją medyczną drogą lotniczą, opiekowała się pacjentami i kombatantami. Obecnie pracuje w krakowskim Wojskowym Ośrodku Medycyny Prewencyjnej.

Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża docenił odwagę, ofiarność i kompetencje Pani Ani. Jak trudna jest misja, którą pełniła przez wiele lat – świadczą jej wspomnienia. Swoją pracę na misji w Ghazni wspomina tak: “Była to trudna misja, tęsknota za rodziną, trudny teren, ciężki klimat, izolacja i nieustannie, wszechpanujące zagrożenie. Mnóstwo rannych żołnierzy i ta bezradność, gdy mimo ogromnego wysiłku nie dało się żołnierza uratować, ból, przygnębienie i smutek i żałoba po stracie każdego z nich. Najgorsze było to, gdy żołnierz po wybuchu miny-aidika, patrząc przeraźliwym wzrokiem pytał, czy na pewno ma obydwie nogi i czy na pewno nie będą one amputowane oraz prośba, by zadzwonić do żony, do dzieci, że jest ranny ale żyje …. Pamiętam dzień, w którym mojemu koledze snajper przestrzelił obydwie ręce. Wymagał on stałej opieki medycznej w szpitalu wojskowym w Baggram. Wtedy dotarła do nas informacja o żołnierzach, którzy zginęli w Rosomaku…, pamiętam dni w których były ostrzały bazy i nie zawsze można było zostawić pacjentów i biec do schronu… było wiele takich dni. Do dzisiaj niektóre sytuacje mam przed oczami, wracają wspomnienia, więcej tych złych niż dobrych.”
 

Po powrocie z misji Pani Anna Kaczmarczyk pracowała przez 3 lata w Zespole Ewakuacji Medycznej jako pielęgniarka anestezjologiczna. Na co dzień zajmowała się ewakuacją drogą powietrzną rannych żołnierzy z rejonów misji. Najczęściej ewakuacje odbywały się na pokładzie samolotu Casa C-295, gdzie były zamontowane nosze LSTAT i dwa zestawy do intensywnej terapii. Najwięcej ewakuacji i najcięższe przypadki to byli ranni żołnierze i pracownicy cywilni z Afganistanu. Była to bardzo odpowiedzialna, satysfakcjonująca dla Pani Anny praca: “…wielka ulga jak po kilku godzinnym locie, lądowaliśmy najczęściej w Warszawie i przekazywaliśmy pacjentów w stanie ciężkim, ale stabilnym …, świadomość, że można komuś pomóc, udzielić wsparcia nie tylko medycznego, ale również psychicznego. Bo tak naprawdę z reguły pierwszą osobą, która najczęściej dociera do rannego żołnierza na misji jest pielęgniarka i ten pierwszy kontakt jakże ważny jest dla tego rannego. Żołnierze na misjach mają ogromne zaufanie do pielęgniarek, ale też zapominają, że my również potrzebujemy wsparcia, że tęsknimy, że nie możemy tylko słuchać i wspierać, ale także potrzebujemy wsparcia. PTSD również dotyka pielęgniarki”

Źródło: Małopolski Oddział Okręgowy PCK http://pck.malopolska.pl/



Verified by MonsterInsights